Czy ta klasa jest ciekawa? Cóż, zależy jak na to spojrzeć… Pewnie nie z powodu czarno – białych plansz z liczbami na ścianach, niewygodnych ławek albo nudnych tematów (nie zapominajmy, że zdarzają się tacy, którzy lubią ten przedmiot… wyjątki) uczniowie przysypiają na lekcjach. Pewnie to nie wina podstarzałego pana Zamoyskiego, który jest daltonistą i ma pewne problemy nawet z określeniem koloru włosów uczennicy siedzącej w pierwszej ławce, tuż przed nim. Wszyscy doskonale pamiętają wydarzenie sprzed kilku lat, kiedy nazwał czarnowłosą dziewczynę „różową miotłą do podłogi” i napisał notkę do opiekuna drużyny, aby kazał jej przefarbować włosy na naturalny kolor. W wyniku przefarbowania włosy uczennicy zupełnie straciły cały swój urok… Jednak wróćmy do klasy numerologii i skupmy się na tych bliższych nam faktach. Kiedy wejdzie się do klasy, w oczy od razu wrzucają się biało – czarne tablice, wiszące na każdym wolnym kawałku ściany, których akurat nie zajmują wielkie, drewniane regały z książkami o – proszę, nie zdziwcie się – numerologii. Jaki zbieg okoliczności, prawda? Stoją tu także podłużne, czteroosobowe ławki, które są pomazane taką ilością liczb, że szkoda gadać. Chyba każdy się domyśla, że to miały być ściągi? Taaa… wyobrażacie sobie nudniejszą klasę lekcyjną? Ja – nie.