Nie mógł dłużej czekać. Od wielu dni unikał tego tematu, lecz dłużej nie można. Wrze w Ministerstwie Rosyjskim. Już się wydało, że śmierciożercy skryli się na Wschodzie. Musiał podjąć decyzję bardzo ważną dla instytutu. Wielki Minister dał mu do zrozumienia, iż ma ważniejsze sprawy od "głupiej szkoły". On... Borys Skołov nie mógł znieść takiej zniewagi. Durmstrang był dla niego wszystkim i dbał o niego jak potrafił najlepiej. Jednak większość tak nie twierdziła. Dyrektorzy innych szkół dla czarodziejów naciskali coraz bardziej i bardziej... Jeśli będzie tak dalej, to mogą żądać jego odejścia z piastowanego stanowiska. Skołov wiedział, że za wszelką cenę musi pozostać dyrektorem Durmstrangu.
Nerwowo przechadzał się po swoim gabinecie. Czekał na nauczycieli, z którymi od dawana nie rozmawiał. Ostatnie tygodnie spędził w Moskwie. Obserwował zamieszanie jakie wywołali aurorzy z Anglii. Żądali wydania śmierciożerców, a chociaż pozwolenia na swobodne poszukiwania ich w Rosji. Przybyli Ministrowie z większych krajów, których obywatele najbardziej ucierpieli w trakcie swawoli Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Teraz chcieli ukarać winnych, aby te liczne tragedie nigdy więcej się nie powtórzyły. Od Skołova także wymagano. Jak dla niego bardzo dużo. Godziło to w jego światopogląd, jego pozycję społeczną.
Zgrzytał zębami, gdy obrazy dawnych dyrektorów Durmstrangu próbowały go uspokoić i pomóc podjąć decyzję. Rozpoczęła się kłótnia portretów, szarpaniny, przekleństwa... Skołov wrzasnął. Natychmiast zamilkli. Odezwał się tylko jeden obraz przedstawiający jedyną kobietę spośród gromadki.
- Wiesz dobrze, co musisz zrobić - powiedziała spokojnym głosem, a liczne płaskie głowy dyrektorów spojrzały na nią z oburzeniem.
Zapanowała cisza.